.
.
.
.
bitwa mrówek
zwycięzcy zbierają swoich
i pokonanych
.
.
.
.
.
.
.
koniec wsi
pośród kwitnących łąk
bezdomny sad
.
.
.
.
.
.
.
wejście do parku
za mną zgiełk
.
.
.
.
.
.
.
sztuka użytkowa
łopatki biurkowego wentylatora
obracają się w wiatr
.
.
.
.
.
.
.
nie ma cię
dymem robię księżycowi
wielkie halo
.
.
.
.
.
.
.
coraz mniejsza czcionka
w końcu wskazał miejsce
na podpis
.
.
.
.
.
.
.
tu gdzie jestem
nie ma świetlików
prócz gwiazd
.
.
.
.
.
.
.
słowiński park
mrówka co chwila biegnie
w miejscu
.
.
.
.
.
.
.
skwer zakochanych
śnieg nagina pędy
ku sobie
.
.
.
.
.
.
.
po spowiedzi
człowiek z witraża
rzuca barwny cień
.
.
.
.
.
.
.
ostatnie słowa
bajeczki na dobranoc
w milczeniu
.
.
.
.
.
.
.
niedziela
wychodzę z domu
boso
.
.
.
.
.
.
.
trawnikowy zraszacz
odliczam pryśnięcia
do następnej tęczy
.
.
.
.
.
.
.
coraz więcej dziewczyn
biega po parku
...wiosna
.
.
.
.
.
.
.
po urlopie
w oknach sąsiadów
nowe kraty
.
.
.
.
.
.
.
wieczorny odpływ
bezludna wyspa
coraz większa
.
.
.
.
.
.
.
ciężki dzień
nie mam już siły
podnosić głosu
.
.
.
.
.
.
.
w nocy
między słuchawkami
cała orkiestra symfoniczna
.
.
.
.
.
.
.
jesienny wieczór
moje palce wciąż pamiętają
twój numer telefonu
.
.
.
.
.
.
.
dzień do
/rozbłysk latarni/
bry wieczór
.
..
.