.
.
.
.
.
co dalej
grzebiąca w powietrzu
kuro bez głowy
.
.
.
.
.
.
.
.
złota jesień
przed klatką tragarze
z ostatnim oknem
.
.
.
.
.
.
.
.
jesienne słońce
jakie żywe kolory
martwych liści
.
.
.
.
.
.
.
.
pełnia jesieni
na dębowym liściu
rumiany galas
.
.
.
.
.
.
.
.
stary rok
resztka ciepła
w kieszeni
.
.
.
.
.
.
.
.
krótkie dni
zimny koniec
zapiekanki
.
.
.
.
.
.
.
.
sklep z prezentami
ten przede mną prosi o
jeszcze trochę czasu
.
.
.
.
.
.
.
.
sosnowy stół
po latach taki sam
tylko ciemniejszy
.
.
.
.
.
.
.
.
jesień
coraz więcej
żółtych karteczek
.
.
.
.
.
.
.
.
liść za liściem
na trawę na ścieżkę
na liście
.
.
.
.
.
.
.
.
pytasz co u mnie
kolejna jesienna noc
w pokoju dziennym
.
.
.
.
.
.
.
.
w dole
łopatka archeologa
.
.
.
.
.
.
.
.
kombajn. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
pozostawia za sobą jesienne pole
.
.
.
.
.
.
.
.
w katedrze
uchylone wrota
na lipową aleję
.
tu i tam pada
słoneczne światło
pod tym samym kątem
.
.
.
.
.
.
.
.
pająk na końcu
nici bez końca
.
.
.
.
.
.
.
.
stal i szkło.
wychodzący mi na przeciw
znikł w otwartych drzwiach
.
.
.
.
.
.
.
.
na ekranie
głębokie pole hubble'a
i ślady paluszka
.
.
.
.
.
.
.
szklany dzban
z każdej strony
ja
.
.
.
.
.
.
.
zaloty
i mrówki
mają skrzydła
.
.
.
.
.
.
.
bitwa mrówek
zwycięzcy zbierają swoich
i pokonanych
.
.
.
.
.
.
.
koniec wsi
pośród kwitnących łąk
bezdomny sad
.
.
.
.
.
.
.
wejście do parku
za mną zgiełk
.
.
.
.
.
.
.
sztuka użytkowa
łopatki biurkowego wentylatora
obracają się w wiatr
.
.
.
.
.
.
.
nie ma cię
dymem robię księżycowi
wielkie halo
.
.
.
.
.
.
.
coraz mniejsza czcionka
w końcu wskazał miejsce
na podpis
.
.
.
.
.
.
.
tu gdzie jestem
nie ma świetlików
prócz gwiazd
.
.
.
.
.
.
.
słowiński park
mrówka co chwila biegnie
w miejscu
.
.
.
.
.
.
.
skwer zakochanych
śnieg nagina pędy
ku sobie
.
.
.
.
.
.
.
po spowiedzi
człowiek z witraża
rzuca barwny cień
.
.
.
.
.
.
.
ostatnie słowa
bajeczki na dobranoc
w milczeniu
.
.
.
.
.
.
.
niedziela
wychodzę z domu
boso
.
.
.
.
.
.
.
trawnikowy zraszacz
odliczam pryśnięcia
do następnej tęczy
.
.
.
.
.
.
.
coraz więcej dziewczyn
biega po parku
...wiosna
.
.
.
.
.
.
.
po urlopie
w oknach sąsiadów
nowe kraty
.
.
.
.
.
.
.
wieczorny odpływ
bezludna wyspa
coraz większa
.
.
.
.
.
.
.
ciężki dzień
nie mam już siły
podnosić głosu
.
.
.
.
.
.
.
w nocy
między słuchawkami
cała orkiestra symfoniczna
.
.
.
.
.
.
.
jesienny wieczór
moje palce wciąż pamiętają
twój numer telefonu
.
.
.
.
.
.
.
dzień do
/rozbłysk latarni/
bry wieczór
.
..
.
z oddali
przenikliwy krzyk gęsi
w oddali
.
.
.
.
..
szary poranek
gołąb przygląda mi się
drugim okiem
.
.
.
.
czekam w aucie
każdy płatek na szybie
zmienia się w kroplę
.
.
.
sierpniowy nokturn
szopen już skończył
a świerszcze nie
.
.
.
słońce przez chmury
to ciemnieje to blednie
cień obelisku
.
.
.
poranek
pełen zielonkawego światła
słój małosolnych
.
.
.
jesienny zmrok
kupuję jeden bilet
na jakikolwiek film
.
.
.
mróz na szybie
doskrobuję się do uśmiechu
mojej żony
.
.
.
lato w jordanku
chłopiec rzuca psu patyk
którego nie ma
.
.
.
jesienny dzień
w bezlistnych gałęziach
blady księżyc
.
.
.
schronisko
myję nogi przed snem
.
.
.
jesienna chandra -
cienie obłoków mijają
cień skały
.
.
.
bladym świtem
nadaję kupie śniegu
kształt samochodu
.
.
.
zaduszki
kolejny wiersz
którego nie przeczytasz
.
.
.
stare zdjęcie
nieznajoma dziewczyna
z szarą różą
.
.
.
.
.
.
grudniowy wieczór
pierwszy raz wiążę krawat
mojemu ojcu
.
.
kurs żeglarstwa
wiosenna bryza
przerzuca kartkę
.
.
.
skwarne popołudnie
na ławce w parku cień
następnego drzewa
.
.
.
zardzewiały kur -
coraz więcej nieba
w jego oku
.
.
.
wakacyjna włóczęga
nigdzie ani jednego
stracha na wróble
.
.
.
bez słowa
barman stawia
następny kieliszek
.
.
.
sam zimą
pusta lodówka
pełna chłodu
.
.
.
czerwcowe słońce
nawet w środku nocy
piekące plecy
.
.
.
szum fal
im dalej w morze
tym cichszy
.
.
.
plaża młodości
ciepły piasek pode mną
coraz zimniejszy
.
.
.
urlop na plaży
faszynowy płotek
wypuszcza liście
.
.
.
na zamku z piasku
lekka bryza wygładza
ślady naszych rąk
.
.
.
będzie
grabarz wychodząc
z grobu
.
.
.
dziecięcy szpital
krzyż ledwo się trzyma
na chrystusie
.
.
.
pożyczony skrypt
na każdej stronie
jej zapach
.
.
.
długi weekend
sam na sam
ze sobą
.
.
.
kwitnący ogród
pod zwiniętym liściem
stadko mszyc
.
.
.
jabłko -
brzdąc potrząsa
matką
.
.
.
stara jabłoń
im dłużej patrzę
tym więcej pąków
.
.
.
suchy prostokąt
stary kocur chowa się
pod inne auto
.
.
.
.
.
.
niskie chmury –
dekarze na zmianę
patrzą w niebo
.
.
.
białe bzy
ni stąd ni zowąd
zapach cukrowej waty
.
.
.
przeprowadzka
zabieram ze sobą
stare śmieci
.
.
.
wiekowa jabłoń –
ponad pobielonym pniem
coraz więcej gwiazd
.
.
.
fala za falą
niknie dno
pod stopami
.
.
.
woda z nieba
przechodnie podskakują
w tych samych miejscach
.
.
.
tej zimy
w pędzących chmurach
kawał tęczy
.
.
.
szarobury kraj
tylko skrawek błękitu
na skrzydle sójki
.
.
.
jakaż biel
płatek po płatku
z szarych chmur
.
.
.
płatek po płatku
śnieg purpurowieje
na rajskich jabłkach
.
.
.
jesienna stacja
tłuczeń na torowisku
pokrywa się rdzą
.
.
.
zaduszki -
w pudełku po zniczach
głęboka ciemność
.
.
.
jakaż mgła
ze wszystkich stron
światło słońca
.
.
.
wakacje
nocny peron odjeżdża
z rodzicami
.
.
.
wrześniowy pejzaż
w oknie pociągu
plamki rdzy
.
.
.
szkolna szatnia
nie ma wolnych wieszaków
przy jej płaszczyku
.
.
.
błękit bez skazy
nieważkie drobinki
coraz ostrzejsze
.
.
.
ławka w cieniu
brukarz układa ręce
daleko od siebie
.
.
.
wiosenny deszcz -
stary metronom
gubi rytm
.
.
.
już po czereśniach
stary strach na wróble
rozkłada ręce
.
.
.
siąpi i siąpi
na sznurze do bielizny
jedynie krople
.
.
.
gołe ściany
nawet własny głos
brzmi obco
.
.
.
parapetówka
nowy sąsiad śpiewa
ze wschodem słońca
.
.
.
pierwszy dzień wiosny
całusy na początku
długiej alejki
.
.
.
długa zima
w starej siatce tkwi gałąź
z dwoma końcami
.
.
.
.
.
.
odśnieżona ścieżka
po co nam duży ogród
.
.
.
zamarznięty staw
kaczor przestępuje
z łapy na łapę
.
.
.
mżawka
gałązka unosi się
po kropelce
.
.
.
jeziorko w śniegu
park jakby mniejszy
o połowę
.
.
.
bezludna plaża
piasek pod stopami
aż piszczy
.
.
.
szmer liści przez mgłę
odciśnięty ślad łosia
wypełnia woda
.
.
.
gołoledź
ona się trzyma
kierownicy
.
.
.
sylwestrowa noc
wszyscy puszczają fajerwerki
dla nas
.
.
.
łoś patrzy na mnie
dłużej niż ja na łosia -
ciekawe zwierzę
.
.
.
noworoczna noc
jeszcze jeden balonik
od policjanta
.
.
.
szukam lepszych słów
gdy bażant wygrzebuje
spod śniegu ziemię
.
.
.
spadająca gwiazda
nie ruszyłem nawet palcem
.
.
.
zimowe pole
długi cień wędrowca
zostawia ślady
.
.
.
żadnych gwiazd
w świetle latarni
tylko śnieżynki
.
.
.
gęsta mgła
pnie i konary
osobno
.
.
.
jesienny park
przedszkolanka woła
moje imię
.
.
.
pierwszy mróz
nawet cień
chucha
.
.
.
ostatni spacer
na plaży tylko jej cień
miał dłuższe nogi
.
.
.
bieg ze szkoły
chłopiec przystaje
na ślizgawce
.
.
.